poniedziałek, 6 stycznia 2014

Chapter 2

Obudziłam się w... No właśnie, gdzie ja jestem? Na pewno nie w domu, ani u Cary, w szpitalu też nie jestem. Strasznie bolała mnie ręka, głowa też, szyja mnie piekła i dopiero teraz przypomniałam co się wczoraj stało. Jonathan. Jai. Impreza. Niall i Cara. Teraz wszystko sobie złączyłam w całość. Rozejrzałam się. Spałam w jakimś łóżku, a obok mnie spała Cara. Na początku się wystraszyłam, że to może być Jonathan, ale nie. Dzięki Bogu. Chciałam ją zrzucić, że lepiej nie. Normalne metody są raczej lepsze. Dwa palce wbiłam jej w żebra i sama o mało nie zleciała z łóżka.
- Cara?
- Czego?
- Gdzie my jesteśmy?
- W domu Jai'a i reszty.
- Dlaczego? Coś nie tak? Czemu nie pojechałyśmy do ciebie?
- Jezu, daj mi spać.- powiedziała odwracając się do mnie plecami. 
Wstałam z łóżka i po cichu podeszłam do wielkiego lustra. Moje włosy wyglądały jak jakbym wróciła z balu przebierańców. W torebce znalazłam szczotkę i starałam się rozczesać włosy. Pięć minut później wyglądałam już w miarę normalnie, nawet zauważyłam że ktoś, a raczej Cara zmazała mi makijaż. Otworzyłam drzwi od tego pokoju i wyszłam, zostawiając Care rozwaloną łóżku. Zeszłam po schodach z nadzieją, że nikogo nie będzie na dole. Cholera! Ręka mnie boli. Gdy już całkowicie zeszłam ze schodów, spojrzałam na nią. Wycięty ślad przypominał jakiś napis. Trzy litery tworzyły napis. KEY. Klucz? Jaki znowu klucz? Chyba miałam jakieś omamy albo znak robił się czarny. 
- Oh, wstałaś!- usłyszałam głos bruneta.- I co? Boli nadal?
- Boli. I w ogóle zrobił mi się jakiś napis z tej rany.- oznajmiłam.- Coś na znak tatuażu.
- Klucz.- powiedział oglądając napis.- Ale do czego?
- A czy ja wiem? Jest jeden problem. Jak ja powiem o tym rodzicom.
- Nie musisz mówić. Możesz zamaskować.- uśmiechnął się do mnie.
- Nie da się. Nawet blizny. Oni są za mądrzy. 
- Wiem coś o tym.
- Co wiesz?- zapytał Jai schodząc po schodach.
- Nic, nic.- wyszczerzył się Beau.- Tak sobie gadamy.
Jai już nic nie odpowiedział, tylko poszedł do kuchni. Tylko nasza trójka się już obudziła, reszta jeszcze smacznie spała. Jai wrócił do nas z płatkami, usiadł obok Beau i zaczął je jeść. Co chwila patrzył na mnie swoimi brązowymi oczami, jakby bał się że znowu gdzieś zniknę. Zauważył ślad na ręce. 
- Co to?- dalej przeżuwając pokazał palcem na rękę. Jak ja nie lubię, gdy ktoś mówi z pełną buzią.
- Jakiś klucz.
Jai o mało nie wypluł mleka, które chciał połknąć. Co mu się tak nagle stało? Może zna odpowiedź na to coś. Odstawił płatki, po czym zniknął za drzwiami. Beau skorzystał z okazji i zabrał jego miskę. Nawet nie minęła minuta jak Jai i Luke siedzieli obok mnie.
- Możesz mi wyjaśnić, czemu mnie obudziłeś?
- Patrz, co ten cały Jonathan jej zrobił.
- Chciałbym teraz na ciebie się wydrzeć, ale tego nie zrobię bo ona tu jest.- powiedział Luke i sobie poszedł.- Zaraz, to klucz?!- cofnął się nagle.
- Miłych snów LUKE!- pomachałam chłopakowi, a on tylko machnął ręką i poszedł na górę.
Dziwne. Bardzo dziwne. Oni coś wiedzą, tylko nie chcą mi powiedzieć. W końcu obudziła się Cara i odwiozła mnie do domu. Nie zwróciłam uwagi na rodziców i poszłam szybko coś ze sobą zrobić. Wróciłam na dół, z myślą że nie zauważą niczego. Chyba się skapnęli.
- Tak szybko?- zapytała mama.
- Tak mamusiu. Dzisiaj siedzę w domu. Tak mi się wydaje.- skłamałam.
- Zrobiłaś sobie tatuaż.- kurde, zauważyła.
- Tak, w końcu mam osiemnaście lat, co nie?
- Naturalnie. Moje dziecko ma tatuaż! Idę dalej gotować.
Nie ma jak solidne kłamstwo.


~*~


Godzina druga w nocy. Dalej nie mogę spać. Okłamałam rodziców. Głupie wyrzuty sumienia! Nagle dostałam esemesa.
"Nie możesz spać?"
"Skąd wiesz?"
"Otwórz balkon, to się dowiesz"
Otworzyłam balkon i zauważyłam, że stoi tam Jai. Byłam tak zdziwiona, że nawet nie zauważyłam kiedy usiadł na moim łóżku. Stałam jak słup i wpatrywałam się w niego.  Miał ochotę się zaśmiać, ale tego nie zrobił.
- Jak ty tu wlazłeś?
- Twój tata zapomniał zabrać drabiny pod oknem. 
- Skąd masz mój numer?
- Wziąłem od Cary. Ona wie wszystko.- nawet w ciemnościach jego uśmiech był szczery.- Chodź, pokaże ci coś.
- A moi rodzice. Pewnie się obudzą czy coś.- założyłam vansy. 
- Troche się upili, więc szybko nie wstaną.
- Jak ty to...
- Trochę posiedziałem na tym balkonie.- wstał z łóżka.- To idziemy?
- Tak, tak. Chodźmy!
Wyszliśmy z domu bardzo cicho, żeby moi rodzice w razie czego się nie obudzili. Przeszliśmy przez park w zupełnej ciszy. Nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę. W sumie to na nic nie miałam ochoty. Teraz ręka bolała mnie bardziej niż wcześniej. Nie płakałam. Po co płakać, skoro i tak jeszcze mi nie odpadła. Doszliśmy do biblioteki publicznej. Posłałam mu pytające spojrzenie. Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą. Siniaki, tam mam siniaki. Poszliśmy na tył biblioteki. Z tyłu też były drzwi. Jai zapukał. Otworzyła bardzo wysoka dziewczyna ubrana na czarno, miała też czarne włosy i dosyć mocny makijaż. Nawet mocniejszy niż ja ten w klubie. Paliła papierosa. Oczy w sumie też miała czarne. 
- Przyszliśmy do Sebastiana.- powiedział bardzo poważnym głosem. Kobieta wyrzuciła papierosa do kubła obok. Bez słów wskazała ręką, żebyśmy poszli za nią. Prowadziła nas przez jakieś dziwne korytarze. Czy po drugiej stronie biblioteki jest inny świat? Wyszliśmy już na prostą drogę, aż się zatrzymała i otworzyła nam drzwi.
- Jai, April. Witajcie.- powiedział mężczyzna i odwrócił się do nas.
- Skąd zna moje imię?- szepnęłam do chłopaka.
- Dzwoniłem.- odszepnął.
- Pokaż mi moja droga ten swój klucz.- podszedł i przejechał ręką po ranie.- Widzę, że boli. Dla niektórych wygląda jak tatuaż, ale od razu widać, że to rana. Nożyk był Seraficki, więc coś będzie z tobą nie tak.- wzdrygnęłam.- Nie masz się czego obawiać. Wydaje mi się, że zostałaś naznaczona.
- Co? Może mi pan jeszcze powie, że jestem kluczem do rozwiązania zagadki świata.
- Nie wierzysz mi?
- Nie. 
- Na tyle mogłem pomóc.
Nagle nogi nogi mi się ugięły. Wydawało się, że podłoga się załamała. Zrobiło się czarno. Robi się ciekawie. Ze złości krzyknęłam stop. Wróciłam do siebie.


___________________________________________________________________
Piękny drugi rozdział :) Przepraszam,że taki krótki, ale mók tata sie uwziął na spanie
Ale z tą początkową rozmową to chyba was troche nabrałam. Bo sama też chciałam napisać Jai, ale tam jest trzech brunetów, więc wymyśliłam że trzba będzie kogoś zmylić:) To Jai, ale tak naprawde to nie Jai, bo wcześniej spał.

Dzięki♥

4 komentarze:

  1. omomomomom *__*
    Cudownie piszesz. Nie mogę się doczekać nexta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamciu! Trochę to zawiłe ale ..... boskie. Czekam na następy, może wtedy ogarnę twój tok myślenia ;)
      Buziaki i weny :3
      Vicky :*
      P.S. Zapraszam do mnie --> http://peril-life.blogspot.com/

      Usuń
  2. Cześć!
    Twój blog został nominowany do Liebster Award :)
    Więcej informacji znajdziesz pod tym linkiem:
    http://niallanddemi.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html

    http://niallanddemi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Awards.
    Więcej informacji na moim blogu
    http://bad-angel-niall.blogspot.com/2014/01/rozdzia-3-liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń